Lubimy pisać...
„Kiedy
śmieje się dziecko, śmieje się cały świat”
Czasem
chciałbym być dorosłym,
Lecz
czy wtedy moi drodzy
mógłbym
innym los osłodzić?
Ależ
owszem, czemu nie?
Jednak
każdy o tym wie,
że
najlepszym lekarstewkiem
uśmiech
dziecka jest – nic więcej.
Świecące
oczka, różowe policzki
to
niczym dwie czekolady tabliczki.
Czysta
niewinność, chęć do działania,
miękkie,
pachnące, barwne ubrania,
brak
kłamstw, intrygi i kalkulacji
daleko
dziecku do manipulacji.
Myślę
więc często o dobrym świecie,
o
zimnych lodach i ciepłym lecie,
o
dzieciach szczęśliwych, wesołych, radosnych,
uwielbianych
przez wszystkich dorosłych.
Gdy
śmieje się dziecko, problemy znikają,
po
twarzach mam łzy szczęścia spływają.
Nawet
wrogowie ściskają swe dłonie
i
widać miłość jak wokół płonie.
Więc
moi mili, więc moi drodzy
trzymajcie
czasem swe nerwy na wodzy.
Podzielcie
się z nami swym doświadczeniem,
Spełnijmy
razem nasze marzenie:
o
braku wojen, o rajskiej plaży,
o
ciepłym kominku, gdzie ogień się żarzy.
Szczęśliwe
dzieci to dowód mądrości
dojrzałych
ludzi pełnych miłości….
Kacper Zdziarski, kl.5b
Wyróżnienie w konkursie literackim
Mój Azyl
Gdy zmęczony wracam ze szkoły,
Dom czeka na mnie pachnący, wesoły.
Jest dla mnie schronieniem, ucieczką,
Gdy wchodzę do niego z moją ciężką teczką.
A w środku spokój i cisza,
Tylko z głośników radia płynie muzyka.
Wokół pachną zapalone świeczki,
A na stole w misce leżą kolorowe cukiereczki.
Bo jest w nim miłość, radość, i szczęście.
Kacper Zdziarski 5b
„Gdy śmieje się dziecko, śmieje się cały
świat”
Gdy śmieje się dziecko,
cały świat się śmieje.
Nad rzeką tańczą owady
i śpiewają knieje.
Gdy śmieje się dziecko,
najbardziej zwiędły liść
nagle zielenieje –
zaczyna dalej żyć.
Gdy śmieje się dziecko,
rodzice są szczęśliwi
i o wiele jest słodsze
z natury kwaśne kiwi.
Kwiaty szybciej kwitną,
wiatr rozgania chmury,
stają się łagodniejsze
strome stoki góry.
W oknach odbija się słońce,
nawet gdy są brudne,
i łatwiejsze są również
zadanie bardzo trudne.
Śmiech dziecka jest
wszechmocny,
potrafi wszystko odmienić
i dzięki niemu właśnie
szczęśliwi są ludzie na Ziemi.
Mikołaj Sławiński, kl.
5b
Wyróżnienie w konkursie
literackim
18 października, sobota wieczór
Mój Pamiętniku – towarzyszu niedoli nastoletniego
życia! J
Pamiętam ten lipcowy upalny dzień,
kiedy babcia podarowała mi książkę z prośbą, abym ją przeczytała zanim ją
osądzę po okładce i odłożę w kąt. A więc (wiem, wiem nie zaczyna tak się
zdania) katem oka spojrzałam na tytuł, biografia…??? Pomyślałam, że babcia,
chyba się pomyliła i chciała ją dać mojej mamie. Spojrzałam na babunię z niedowierzaniem. A jednak…
Babcia
stwierdziła, że jest to książka, która NA PEWNO mnie zainteresuje, gdyż jest to
biografia patronki mojej szkoły Marii Skłodowskiej-Curie jednak widziana przez
pryzmat jej relacji z córkami.
Ale
jak to, ja fanka Harrego Pottera, Kronik Archeo mam czytać nudne
biografie??? NIGDY!!!
Po
chwili jednak, gdy zobaczyłam smutek w oczach babuni, zgodziłam się, bo
przecież babciom się nie odmawia (nie chciałam jej robić przykrości).
Dzisiaj pisząc te słowa, zamknęłam
ostatni rozdział tej książki. Książki, do której czytania podeszłam z takim
sceptycyzmem i niechęcią, a która zafascynowała mnie przedstawionymi losami
bohaterki Marii Skłodowskiej – Curie. Mogę
zatem z całą pewnością stwierdzić, że jest ona dla mnie wzorem do naśladowania,
bo dała mi wiarę w siebie, w moje marzenia.
Od wczesnego dzieciństwa interesuję się
modą. Moim marzeniem (dość skrytym, czyli rzadko wypowiadanym) jest wyjazd do
Paryża - świata mody, projektowanie ubrań i stworzenie niepowtarzalnych
kolekcji. Oczami wyobraźni widzę już te wspaniałe pokazy mody, ubrania
zaprojektowane przeze mnie a rozpoznawalne w Paryżu, Londynie czy
Nowym Jorku. Do tej pory myślałam, że będą to tylko marzenia. Po lekturze
książki Maria Skłodowska-Curie i jej
córki Shelley Emling wiem, że jeśli
człowiek jest wytrwały i wierzy w siebie, może dokonać rzeczy niemożliwych.
Tak było z Marią Skłodowską-Curie. Wiedziała,
że tylko w Paryżu (za granicami Polski nieistniejącej na mapach) mogą spełnić
się jej marzenia, aby zostać naukowcem, kobietą – naukowcem! W tamtych czasach to było prawie
niemożliwe (i znów prawie zrobiło wielką różnicę J).
Docenili ją najwybitniejsi naukowcy,
wykładowcy, profesorowie, podziwiali wszyscy, nawet Einstein. Po latach nauki,
badań i ciężkiej pracy ziściły się jej marzenia. Była jednym z
najwybitniejszych naukowców na świecie, ale również kobietą, matką, Polką. Mimo
przeciwności losu (śmierć siostry, matki) potrafiła znaleźć siłę, samozaparcie
i wolę dążenia do celu. Pozwoliło jej to, między innymi, na zdobywanie wiedzy i
wyjazd do Francji. Imponuje mi tym również, że po tragicznej śmierci męża, nie
poddała się, wychowywała samotnie córki, dbała o ich edukację (choć czasem
zapominała o ich urodzinach), dalej zajmowała się badaniami naukowymi i
uczestniczyła w licznych konferencjach. Co więcej, w czasie I wojny światowej
zdecydowała się na zrobienie prawa jazdy, aby prowadzić jeden z samochodów z
aparatami Rentgena i wraz z córką szkolić personel medyczny oraz pomagać
rannym. Naprawdę niesamowita kobieta…
Nawet „nieszczęśliwy” romans z Paulem
Langevinem (prasa tak niekorzystnie wypowiadała się na jej temat, że musiała
wraz z córkami na pewien czas opuścić dom) nie pokrzyżował jej planów
naukowych. Sądzę, że dzięki charyzmie,
odwadze i wierze w siebie, jej córki również osiągnęły sukces życiowy (Irena –
noblistka, Ewa – pisarka i wspaniała orędowniczka pokoju na świecie).
Zawsze wiedziałam, że Maria
Skłodowska-Curie była wybitną fizyczką i chemiczką, pierwszą kobietą będącą
profesorem Sorbony, jedyną osobą, która otrzymała dwukrotnie nagrodę Nobla.
Teraz też wiem, że była tytanem pracy, geniuszem w spódnicy, ale również
wspaniałą matką, osobą skromną i pracowitą, która
wierzyła w siebie i swoje marzenia.
Już wiem, że jeśli człowiek czegoś pragnie
tak mocno, że aż pragnienie to (tak skryte i
niewyobrażalne) zapiera mu dech w piersiach, to takie cechy jak wiara w siebie,
wytrwałość i pracowitość (jak ziarna w klepsydrze tworzące całość), składają
się na sukces, trwający przez wiele lat, a nawet pokoleń.
Pamiętniku, pewnie teraz zbyt szybko do
Ciebie nie zajrzę, bo będę gonić swoje marzenia. J
Nina Strugińska, klasa 5b
Paryż, 19
kwietnia 1907 r.
Droga
Jadwiniu, przyjaciółko od serca,
zawsze pisałam Ci o moich badaniach,
wątpliwościach i rozterkach, ale również o sukcesach związanych z moją pracą.
Rzadko pisałam o moim życiu osobistym, cóż, jak wiesz, jeśli chodzi o sprawy
rodzinne, byłam zawsze bardziej skryta. Życie jednak kształtuje nas i po części
zmienia.
Zbyt wczesna śmierć mojej siostry i mamy
były dla mnie tragiczne. Nauka, chęć zdobywania wiedzy i spełnienia marzeń
pozwoliły mi przetrwać ten trudny okres w moim życiu.
A teraz Piotr … to niewyobrażalna strata
dla mnie, dzieci, bliskich, ale także dla nauki.
Zawsze
był dla mnie wsparciem, przyjazną duszą, przyjacielem, tą lepszą połówką,
wspaniale rozumieliśmy się zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.
Po
jego tragicznej śmierci ( dziś jest 1 rocznica) biję się wciąż z myślami, czy
sobie ze wszystkim poradzę, czy sprostam pokładanym we mnie oczekiwaniom?
Tak,
mówią o mnie tytan pracy, geniusz w spódnicy, ale w głębi serca, uwierz mi, że
się boję tak po ludzku, po kobiecemu. Rozumiesz sama, z dala od ojczystego kraju, bliskiej rodziny, z
dwójką dzieci, a przecież tyle jeszcze trzeba zrobić, jeszcze jest tyle badań
do ukończenia.
Jednak
miotana wątpliwościami, przygnieciona żalem po stracie ukochanego męża,
postanowiłam być wierna mojej dewizie „tylko wytrwałość i wiara w siebie”.
Myślę, że to pozwoli mi pokonać przeciwności losu.
Dzięki
pracowitości i wytrwałości tak dużo w życiu osiągnęłam (nie tylko na polu
naukowym), wierzę, że jeszcze wiele mogę dokonać, pomóc innym. Ta wiara dodaje mi sił…. Po śmierci Piotra
kieruję laboratorium, prowadzę dalej badania sama, sama, sama. To słowo wciąż
dźwięczy w moich uszach.
Irena jest taka podobna do mnie (choć po
Piotrze odziedziczyła rozwagę, wrażliwą naturę i wewnętrzny
spokój), chętnie słucha moich wykładów i dyskusji z kolegami na temat trudnych
problemów badawczych. Być może kiedyś pójdzie w moje ślady? Ewa jest jeszcze
zbyt mała, aby o tym myśleć. Obecnie wiem jedno, muszę zrobić wszystko, aby
zapewnić im przyszłość i odpowiednią edukację, wpoić im wiarę we własne siły i
marzenia.
Nie
chcę, aby córki, tak jak ja w młodości, musiały pokonywać tak wiele
przeciwności losu, żeby móc się uczyć (pamiętasz jako guwernantka nie miałam
nawet szansy na studia, a cóż dopiero na miłość).
Dobrze, że poznałam Piotra… Cóż już chyba
zawsze mi go będzie brakowało. Wspólne
badania, odkrycia, upór i poświecenia, których zwieńczeniem były nasze prace
naukowe, pozwoliły mi wierzyć, że człowiek jest zdolny osiągnąć w życiu wiele,
że trzeba mieć tylko wiarę w siebie i być wytrwałym w dążeniu do celu.
Od tygodnia
prowadzę, nowe fascynujące badania, jestem zmęczona i niewyspana, ale zarazem
podekscytowana. Nie chcę zapeszać, więc pozwól, że na ten temat napiszę szerzej
w jednym z kolejnych listów, gdy będę miała już opracowane wyniki badań.
Tulę
Cię do serca gorąco, pozdrawiam
Twoja
Maria
PS
Proszę pozdrów ode mnie swoich bliskich i polską ziemię.
Nina Strugińska, klasa 5b
Prace zajęły I miejsce w WOJEWÓDZKIM KONKURSIE LITERACKIM
Prace zajęły I miejsce w WOJEWÓDZKIM KONKURSIE LITERACKIM
poświęconym M.
Skłodowskiej-Curie
Podwodny świat
Chciałbym w przezroczystej kapsule,
Zwiedzać podwodne światy.
Oglądać morskie stworzenia,
I wąchać podwodne kwiaty.
Płynąłbym sobie przez morze
I kolorowe meduzy
Rozśmieszał kawałami,
Gdyby tylko chciały.
Podwodny świat jest wspaniały,
A zarazem ciekawy.
Zawsze na Ciebie czeka,
Choć przybywasz z daleka!
Mikołaj Sławiński
Klasa 4b
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna